Polemika: Odwaga a nie kredyty!

Ślepa sprawiedliwość

Z zaciekawieniem przeczytałem wpis Jurka Tyszkiewicza o hipotece w nauce. Składam na jego ręce gratulacje za interesującą konstrukcję tekstu, który jest jak kryminał, w którym na końcu okazuje się, że zabił ten, kogo najmniej podejrzewano.

Chciałbym polemizować z koncepcją hipotek naukowych. Żadne kredyty nie są tu potrzebne, bo jak Mpn w swoim komentarzu słusznie zauważył, nikt by ich nie spłacał. Lekarstwo jest inne: podwójnie anonimowe recenzowanie (double blind-review). Polega ono nie tylko na usunięciu listy autorów z nagłówka pracy, ale także wszelkich innych informacji a zwłaszcza cytowań, które mogłyby autora zdradzić. Przy starannie przestrzeganej anonimowości autorów zgłoszonej pracy, nie ma znaczenia czy napisał ją doktorant czy prof. Penrose. Coraz więcej konferencji i czasopism informatycznych wprowadza taki właśnie sposób recenzowania.

Kłopot w tym, że te ustalenia nie zawsze są rygorystycznie przestrzegane. Teoretycznie, jeśli umieścisz coś co zdradza Twoją tożsamość, to praca jest automatycznie odrzucana. Do tego przydałoby się jeszcze ograniczenie auto-cytowań, które też zdradzają autorów.

Niestety nie wszystkie komitety programowe i redakcyjne stosują tę zasadę konsekwentnie. Parę razy zdarzyło mi się, że zidentyfikowałem niby tajnych autorów w oczywisty sposób (np. poprzez link do szczegółowych wyników eksperymentów na stronie domowej autora). I co na to komitet programowy/redakcyjny? Proszę napisać normalnie recenzję i zaznaczyć, że autor nie jest tajny. Skandal! W takiej sytuacji należy odrzucić pracę z wilczym biletem. Inaczej za jakiś czas znowu pojawi się pomysł na kredyty wiarygodności dla doktorantów.

Problemem też są bardzo wąskie środowiska zajmujące się bardzo wąskimi dziedzinami. W takim środowisku nie może być mowy o anonimowości, bo wszyscy się znają jak łyse kobyły. Tak jak w krajowych rozgrywkach ligowych czasem warto skorzystać z sędziów z zagranicy, tak i takie środowiska powinny zaprosić do recenzowania kolegów z pokrewnych dziedzin. Artykuły powinny być dla nich zrozumiałe.

Tu jeszcze kamyczek do naszego ogródka. Myślę też, że warto byśmy jako naukowcy mieli więcej odwagi cywilnej. Po prostu. Recenzujesz pracę znanej osoby? Pomyśl, że jest to doktorant i zastanów się, jak wtedy byś to ocenił. Czy na pewno warto publikować tylko dlatego że ostatni autor (tradycyjnie profesor kierujący badaniami) na wieloosobowej liście autorów ma niebotyczny indeks Hirscha? Niestety moje osobiste doświadczenia w tym względzie są negatywne. Zdarzyło mi się kilka razy napisać recenzję znacznie odbiegającą od pozostałych na niekorzyść autorów. Zawsze kończyło się to awanturą i brakiem zaproszenia do komitetu programowego konferencji w następnym roku. Non, rien de rien, Non, je ne regrette rien.

Krzysztof Stencel

Ilustracja: Ślepa sprawiedliwość, Salt Memorial, Lister Park, Bradford, West Yorkshire

Fotografia Tim Green, Flickr (CC BY 2.0)