Palmiarniane odkrycia

Nie jest tak łatwo opisać nowy gatunek, wiadomo. Z drugiej jednak strony, gdy znajdzie się sobie niszową grupę organizmów i pojedzie szukać ich w odpowiednie, nie dość przejrzane miejsce, może się wciąż udać. W ten sposób doktor UAM Jacek Junosza-Kisielewski specjalizujący się w brzuchorzęskach wróciwszy ze swojej wyprawy do Brazylii w latach 80. opublikował prace, które jego nazwisko umieściły na końcu nazw naukowych kilkunastu czy kilkudziesięciu nowych taksonów, a między „dr” a „Jacek” dołożyły „hab.”

Tak więc sprawa nie jest beznadziejna. Brzuchorzęski są wciąż dość słabo znane, więc kolejna wyprawa do Brazylii, Peru czy Wenezueli może być szansą na karierę naukową i upamiętnienie nazwiska na listach odkrywców. Gdyby jednak ktoś miał zbyt mały budżet, żeby wybrać się do egzotycznych krajów albo też nie pociągała go wizja płynięcia czółnem po Amazonce i szukania brzuchorzęsków wśród różnych mniej lub bardziej skłonnych do pożywiania się człowiekiem stworzeń, to szanse maleją, ale nie do zera.

Otóż wśród gatunków, które opisał Kisielewski jest niejaki Chaetonotus (Chaetonotus) furcatus Kisielewski, 1991. Żyje on sobie gdzieś w wodach słodkich Ameryki Południowej. Ale nie tylko. Niedawno wychowankowie Kisielewskiego zajmujący się na co dzień brzuchorzęskami Polski odkryli go w mikrozbiornikach tworzących się w zagłębieniach liści bromelii rosnącej w łódzkiej palmiarni. Jest to drugie stwierdzenie tego gatunku w historii. Z tego stwierdzenia nie będzie habilitacji, ale na dobrą sprawę bardziej znaczące odkrycie było o włos. Czy tak nieprawdopodobne, by oprócz tego gatunku wraz z bromeliami do którejś z polskich palmiarń trafił gatunek jeszcze nieopisany?

W zasadzie tu mogłaby się skończyć notka. Zwykle jednak pisząc teksty, sprawdzam, co na pierwszy rzut oka można dowiedzieć się o naukowej pozycji opisywanych postaci. Trochę mnie zdziwiło, że Jacek Kisielewski po zrobieniu habilitacji na początku lat 90. w zasadzie zniknął z nauki. Nie znam jego, ani jego bezpośrednich współpracowników, więc istnieje ryzyko pomyłki, ale różne poszlaki wskazują, że (jeśli się nie mylę) nie tak dawno wrócił do Brazylii. Jednak nie jako badacz brazylijskiej fauny, lecz jako ambasador RP. A w międzyczasie był przedstawicielem polskiej dyplomacji w Brukseli, Toronto i pewnie jeszcze gdzieś. Tak więc zaraz po publikacji obiecującej pracy, która powinna mu otworzyć karierę naukową, rzucił naukę na rzecz pracy społeczno-politycznej. Nie wiem, jakie były powody, więc nie będę spekulował. No ale w sumie dzięki temu zostawił nowe gatunki brzuchorzęsków do odkrywania swoim uczniom. Może jeszcze usłyszymy o jakichś gatunkach z locus typicus w polskiej palmiarni czy zgoła w polskim sklepie ogrodniczym.

Piotr Panek


Fot. Anders Sandberg licencja CC 2.0 (uznanie autorstwa)