Portret rodzinny

To, że podział świata żywego tylko na rośliny i zwierzęta jest przestarzały, nie jest na pewno dla czytelników tego bloga nowością. To, że grzyby nie mają zbyt wiele wspólnego z roślinami też. Tego typu ustalenia naukowców przedostają się do wiedzy powszechnej coraz bardziej – chociażby polskie akty prawne dotyczące ochrony gatunkowej od 2004 r. mają osobne listy nie tylko dla zwierząt i roślin, ale też grzybów (choć jeszcze pierwsze dwudziestopierwszowieczne rozporządzenie wciąż grzyby umieszczało na liście roślin). Na poziomie szkoły średniej podział na 5 królestw jest nauczany jeszcze dłużej. Jednak już od co najmniej parunastu lat wśród biologów zajmujących się systematyką wiadomo, że taki podział jest daleko uproszczony.

O tym, że wśród organizmów mikroskopijnych podział na rośliny i zwierzęta jest zbyt daleko posuniętym uproszczeniem było wiadomo już we wczesnym XIX w. W połowie XIX w. zaproponowano kilka systemów, w których oprócz zwierząt i roślin wyróżniano trzecie królestwo, obejmujące różne problematyczne organizmy od bakterii po gąbki o różnym zakresie i nazwach. Najbardziej utrwaliła się nazwa Protista z systemu Haeckla. Następnie jednak podział dualny wrócił do łask i ja jeszcze w szkole podstawowej uczyłem się, które cechy eugleny są roślinne, a które zwierzęce. Tymczasem jednak postępy w nauce wymusiły wyodrębnienie bakterii (wraz z archeanami), a następnie grzybów i organizmów niepasujących do żadnego z pozostałych królestw – protistów. Na początku lat 80. XX w. protystolodzy zaczęli jednak podkreślać, że różnice między poszczególnymi grupami protistów są takiej samej rangi, jak między roślinami, grzybami i zwierzętami, a jeden z nich – Thomas Cavalier-Smith zaproponował nowy system podziału z ośmioma królestwami. Następnie nieco zredukował tę liczbę, dzieląc niegdysiejsze protisty na Protozoa (w większości dawne pierwotniaki, czyli tzw. protisty zwierzęce) i Chromista (w większości glony czyli tzw. prostisty roślinne i tzw. protisty grzybowe). Te przetasowania w świecie mikroskopijnym (choć największy protist/chromist, wielkomorszcz gruszkonośny, to wodorost osiągający kilkadziesiąt metrów długości) nie zmieniały jednak jednego – choć wiadomo, że między protistami a „dużymi” organizmami istnieje ewolucyjne przejście (np. między wiciowcami kołnierzykowymi a gąbkami), to są to jednak odrębne światy, zwłaszcza gdy zielenice z protistów przywróci się z powrotem roślinom.

Jednak na przełomie wieków nawet tego nie udało się utrzymać. Grupa protystologów, którym przewodzi Sina M. Adl w ogóle zrezygnowała z pojęcia królestwa, zastępując je supergrupami, które dalej dzielone są na kolejne klady. Nie była to jednak zmiana tylko leksykalna. Supergrupy to nie tylko nowa nazwa dla królestw, to klady, których granice nie kończą się na granicy między pierwotniakami a „organizmami wyższymi”. Przez kolejne kilkanaście lat w obrębie supergrup dokonywano kolejnych przetasowań, łączono je też w jeszcze większe grupy. Mniejsza o szczegóły, jedną z bardziej szokujących konsekwencji tych ustaleń filogenetyczno-taksonomicznych jest to, że odrębność grzybów od roślin nie jest równa ich odrębności od zwierząt. W porównaniu z przepaścią między roślinami a większością brunatnych czy żółtych glonów albo między grupą zawierającą eugleny a grupą zawierającą pantofelki, przepaść między grzybami a zwierzętami jest płytka.

Zarówno zwierzęta, jak i grzyby (a także wiciowce kołnierzykowe i parę mniej znanych grup „pierwotniaków”) należą do jednej supergrupy – Opisthokonta. Nazwę wzięto z ultrastruktury komórki i oznacza w przybliżeniu „tyłowiciowce” (cokolwiek to ma znaczyć). Do uznania grzybów za zwierzęta raczej już nie dojdzie. Te dwa klady są wystarczająco odrębne, żeby mieć równorzędne kategorie taksonomiczne. Jednak trzeba przyznać, że zdjęcie ilustrujące ten wpis, to w istocie portret rodzinny.

Piotr Panek

Fot. Wikipedysta YVSREDDY, źródło Wikimedia Commons, licencja CC-BY-SA-3.0