Gaude Mater Polonia

W ubiegłą środę miałem przyjemność i zaszczyt uczestniczyć na Uniwersytecie Warszawskim w uroczystości odnowienia doktoratu mojego mentora Profesora Andrzeja K. Tarkowskiego.

Zacznę od wyjaśnienia, czym jest odnowienie doktoratu. Otóż, w największym skrócie, jest to stosowany na UW wybieg nadawania odpowiednika tytułu doktora honoris causa (DHC) na własnej uczelni. Ponieważ ustawa tego nie przewiduje, postanowiono wprowadzić nowy zwyczaj odnawiania doktoratu po 50 latach. Taki zaszczyt spotkał właśnie mojego byłego szefa.

Procedura wygląda tak samo jak przy nadawaniu tytułu DHC. Jest promotor, recenzje uczonych z poza uczelni i ostateczny werdykt wypisany po łacinie przez rektora UW. Oczywiście z nowego przewodu doktorskiego, jak i z recenzji wynika, że uhonorowany ma niezwykłe zasługi dla nauki światowej, polskiej, i dla rodzimej uczelni.

W przypadku prof. Tarkowskiego procedura ta była zwykłą formalnością, gdyż wszystkie te zasługi są powszechnie znane i w pełni uznane od dawna. Publikacje naukowe prof. Tarkowskiego otworzyły nową erę badań embriologii ssaków, a dokładniej myszy – najlepszego modelu do badań pośrednio również rozwoju człowieka.

Wyniki doświadczeń profesora były opublikowane wielokrotnie w „Nature”, i to wówczas, gdy żadnemu biologowi w Polsce nie śniło się, by publikować w takich czasopismach – chodzi o koniec lat 50., lata 60. i 70. XX wieku. Do tej pory samodzielnie eksperymentuje i publikuje on w doskonałych czasopismach z dziedziny biologii rozwoju.

Właśnie ukazała się w internecie (przed wersją papierową) nowa publikacja Profesora (w „Developmental Biology”). W wielkim skrócie: wykazuje ona, że cała i zdrowa mysz może urodzić się z pojedynczego blastomeru 1/16. W pełni wyrośnięty, choć mniej zdrowy, płód, z przepukliną jelitową (co jest częstym problemem rozwojowym nie związanym zapewne z opisywanym tu zabiegiem) uzyskany został z pojedynczej komórki pochodzącej z zarodka 32-komórkowego.

Dodam tylko, że doktorat profesora sprzed pięćdziesięciu lat dotyczył pełnego rozwoju myszy po zniszczeniu jednego z dwóch blastomerów na stadium dwukomórkowym. Udowadniał on niezwykłe w świecie zwierząt zdolności regulacyjne zarodków ssaków.

Dalsze badania, opublikowane w „Nature” w roku 1961, potwierdziły tę hipotezę i wykazały, że również łączenie ze sobą większej liczby zarodków na wczesnych stadiach rozwojowych kończy się urodzeniem zupełnie normalnie uformowanej myszy. W ten sposób plastyczność rozwoju ssaków z hipotezy przekształciła się w teorię obowiązującą do dziś.

Nowa publikacja z „Developmental Biology” znów potwierdza tę teorię. Wykazuje również, że nawet pojedyncza komórka 32-komórkowego zarodka myszy, a więc taka, która przeszła 5 podziałów od momentu zapłodnienia, zachowuje pełnię zdolności do tworzenia całego organizmu (zwaną totipotencją).
Nie będę tu przytaczał kolejnych osiągnięć Profesora, bo nie o ich liczbę, a raczej o ich jakość, tu chodzi. Dodam tylko, że w kierowanym przez niego Zakładzie Embriologii UW, swoje pierwsze doświadczenia z zapłodnieniem oocytów myszy (mysimi plemnikami) przeprowadzali późniejsi twórcy polskiej szkoły zapłodnienia in vitro u ludzi, dziś profesorowie Sławomir Wołczyński i Waldemar Kuczyński z AM w Białymstoku.

Wspominam te wydarzenia z początków lat 80. XX wieku po to, by uzmysłowić fakt, że badania Prof. Tarkowskiego miały nie tylko wielkie walory poznawcze, ale otworzyły również drogę do powstania w Polsce „embriologii stosowanej”, np. w postaci właśnie zabiegu zapłodnienia pozaustrojowego.

Ceremonia odnowienia doktoratu, która odbyła się w Sali Senatu UW w Pałacu Kazimierzowskim na Krakowskim Przedmieściu, rozpoczęła się od od odśpiewania przez chór akademicki UW „Jeszcze Polska nie zginęła”. Po przemowach promotora, pani dziekan, rektora i samego jubilata były jeszcze „Gaude Mater Polonia” i „Gaudeamus igitur”. O uroczystości napisał w „Gazecie Stołecznej” Sławek Zagórski.

Piszę o tym, bo chyba żadne inne medium w Polsce (poza witrynami internetowymi) nie doniosło o tej uroczystości. Nie chodzi oczywiście o to, żeby z profesora robić panią Kluzik-Rostkowską czy pana Poncyljusza i rozprawiać o nim 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu we wszystkich mediach. Jednak warto zadumać się przez chwilę, porównując rangę prac prof. Tarkowskiego z dokonaniami polityków, o których od tygodnia bezustannie mówi cała Polska.

Z pozoru różnica polegać może na skali jazgotu medialnego. Ale ważniejsze wydaje mi się, że ci ostatni nigdy nie usłyszą wspanialej pieśni „Gaude Mater Polonia”, wykonanej specjalnie na ich cześć. A to wystarczająco piękna nagroda, która nie może równać się z żadną tanią popularnością medialną.

Jacek Kubiak

Fot. JK