Numery z ?Nature?

Informacja o publikacji dwóch młodych polskich paleontologów i dwójki geologów pod kierownictwem Szweda Pera Ahlberga w ostatnim numerze „Nature” dotarła w Polsce pod strzechy, co zdarza się bardzo rzadko. Dwom pierwszym autorom – Grzegorzowi Niedźwiedzkiemu i Piotrowi Szrekowi – w pełni należy się i sława, i chwała. Jednak ten przypadek ilustruje raczej słabość, a nie wielkość polskiej nauki.

Jestem pełen podziwu dla obu młodych paleontologów (Grzegorz Niedźwiedzki jest doktorantem na Wydziale Biologii UW, a Piotr Szrek na Wydziale Geologii UW i obaj szykują prace doktorskie na inne tematy niż ich odkrycie opublikowane w „Nature”). W badaniach paleontologicznych niby szuka się igły w stogu siana, ale paleontolog musi dobrze wiedzieć gdzie szukać. Jak widać z odkrycia Grzegorza, jeśli naukowiec ma głowę na karku, to nie musi wiedzieć czego szuka, by znaleźć. To też świetna ilustracja do mojego niedawnego wpisu na temat roli przypadku w nauce.

Właśnie to, że Niedźwiedzki znalazł ślady tetrapoda z Dewonu szukając śladów płazów z Triasu świadczy o jego bystrości i naukowej dojrzałości. Okazało się, że trafiając na coś, czego nie spodziewał się znaleźć, potrafił nie tylko ocenić wagę swego znaleziska, ale również wiedział, do kogo zwrócić się o pomoc – do Pera Ahlberga i dwójki geologów z Państwowego Instytutu Geologicznego. Tu zapewne pomógł mu jego naukowy partner Piotr Szrek, z którym nie od dziś prowadzi swoje poszukiwania, też pracownik PIG.

Podzielenie się informacjami o znalezisku ze Szwedem miało kapitalne znaczenie dla opublikowania odkrycia w „Nature”. Bez niego mogli z łatwością przygotować publikację w jakimś polskim czasopiśmie paleontologicznym – Piotr Szrek ma długą listę takich publikacji i chwała mu również za to. Wiedząc, że odkrycie śladów tetrapoda w pokładach dewońskich ma kapitalne znaczenie dla nauki, mogli być pewni, że tak czy owak ich artykuł wypłynie na powierzchnię i nie zostanie zapomniany. Wystarczyło szybciutko przygotować taką w stu procentach polską publikację i posłać ją do… Pera Ahlberga.

Nie poszli jednak tą dróżką na skróty, a zaprosili Ahlberga do rzetelnej współpracy. Jak widać ze świetnie zrobionego filmu video na internetowej stronie „Nature” Ahlberg jest nie tylko doskonałym naukowcem, ale i aktorem. Będzie zapewne dla Grzegorza i Piotra świetnym mentorem, który wprowadzi ich na pierwszy plan światowej sceny naukowej. Życzę obu, aby z tej szansy jak najskwapliwiej skorzystali. Taki mentor w nauce to rzadki i równocześnie największy skarb.

Tu właśnie dostrzegam problem polskiej nauki ujawniony przez odkrycie i publikację Grzegorza i Piotra. Rozpaczliwie brakuje nam takich właśnie mentorów jak Per Ahlberg. Dla młodych i zdolnych jak oni naukowców, dziś, gdy nie ma przeszkód w robieniu kariery naukowej poza krajem, nie jest to wielką przeszkodą. Najlepsi znajdą swoich mentorów – jak nie w Szwecji, to w Niemczech czy w USA. Nie zyskuje na tym bezpośrednio jedynie polska nauka. Ale może należy myśleć już raczej innymi kategoriami i mówić o nauce europejskiej, albo światowej?

Tak czy owak gratuluje Grzegorzowi i Piotrowi tej publikacji. Gorąco życzę im następnych, też w najlepszych czasopismach. Po ich „numerach” (mam na myśli m. in. owo świetne video) z „Nature” jestem też przekonany, że sami zadbają o to, by ich kariera naukowa potoczyła się teraz gładko i płynnie, jak morska woda z dewońskich rozlewisk spod Kielc, gdzie znaleźli odciski łap ich własnego potwora.

Jacek Kubiak

Fot. Marta Hodbod