Czy pegazy istnieją?

szkielet_450.jpg

Czy skrzydlaty koń latał wczoraj wieczorem nad Olsztynem?

Mimo, że pytanie to jest, ściśle rzecz biorąc, źle postawione, w historii filozofii pojawiało się wiele prób sprecyzowania, czym istnienie jest. Pytanie to jest źle postawione, bo słowo „istnieć” jest synonimem słowa „być”. Wobec tego zagadnienie to tak naprawdę ukrywa swoją rzeczywistą treść, by nie okazać swojej nieporadności. Bo jak to brzmi: czym jest „bycie”, albo żeby jeszcze bardziej to pokazać: czym jest „jest”?

Pomimo swojej nieporadności, by nie rzec sprzeczności, dociekania związane z problemem czym jest istnienie, okazały się niezwykle płodne. Odkryto dość szybko, że słowo „być” ma ogromną pojemność znaczeniową i jest stosowane w wielu funkcjach: od wskazywania na cechy rzeczy, osób, ludzi, pojęć, problemów itp. do stwierdzania samego istnienia.

W przypadku opisywania różnego rodzaju przedmiotów słowo „jest” służy tak naprawdę do opisu tak zwanej istoty rzeczy. Pomija zaś samo istnienie tej rzeczy, ponieważ odkryto także, że samo istnienie rzeczy i stwierdzanie tego istnienia, jest czymś innym niż cechy. Stąd umowne rozróżnienie na istotę i istnienie. Kiedy jednak zastanawiano się nad związkiem jednego i drugiego pojęcia, wychodziła pewna bezradność. Pytanie o to, czym jest istnienie, zmierza do opisania istoty istnienia. To zaś jest niemożliwe, skoro czym innym jest istota, a czym innym istnienie. Samo istnienie nie jest cechą, chociaż gdyby rzecz nie istniała, nic nie dałoby się o jej istocie sensownego powiedzieć.

W filozofii scholastycznej w obliczu tej trudności przywoływana jest metafora światła. Tak jest u Tomasza z Akwinu. Jego zdaniem istnienie ma się tak do istoty jak światło do przezroczystego ciała. Dzięki światłu ujawnia się natura czegoś przeźroczystego, czyli jego cechy, co z kolei wpływa na samo światło, które przenika przez tę rzecz. Przyznam, że metafora ta bardzo mi się podoba, chociaż nie sądzę, by posuwała ona naprzód sprawę określenia, czym istnienie jest i co to znaczy, że rzecz w ogóle jest.

W związku z pytaniem o to, czym jest istnienie, bardzo lubię tekst Willarda van Orman Quine?a „O tym, co istnieje”. Quine rozdmuchany problem istnienia sprowadza do właściwych rozmiarów. Sprawa nie jest zawiła, ale dość trudna. Dlatego postaram się opisać ją bardzo prosto.

Najogólniej rzecz biorąc Quine podtrzymuje formułę Bertranda Russella, Gottloba Fregego i wielu innych logików-filozofów, że istnieć znaczy być wartością zmiennej. Znaczy to mniej więcej tyle, że pytania o to, co istnieje, należy tak przeformułować, żeby poszukiwanym obiektom przypisać, jakieś cechy. Następnie, jeżeli obiekty te w rzeczywistości mają te cechy, to zdania te są prawdziwe. Na tej podstawie wnosić zaś można o istnieniu tych obiektów. Jeśli zaś rzeczy tych, ani innych cech, w rzeczywistości nie mają, to znaczy, że nie istnieją.

Weźmy zdanie „pegazy istnieją”. Należy je przeformułować. Quine proponuje, żeby zamiast nazwy „pegaz” użyć synonimu „skrzydlaty koń, który został schwytany przez Bellerofonta”. Zdanie takie jest sensowne, a mimo to fałszywe. Można próbować to zdanie przeformułować na jakiekolwiek inne na przykład: „skrzydlaty koń, który latał wczoraj wieczorem nad Olsztynem”, lecz w każdym wypadku będzie ono fałszywe. A skoro tak, to widać, że zdanie wyrażające istnienie pegazów jest fałszywe, czyli pegazy nie istnieją.

Zauważmy jednak, że w ten sposób przeszliśmy od pytania, czym jest istnienie, do pytania, jakie cechy mają przedmioty istniejące. Krótko mówiąc – muszą mieć one cechy, które dadzą się zaobserwować. A co z rzeczami, których cech takich nie mają, albo których na razie spostrzec się nie da? Sprawa jest chyba prosta – być może one istnieją, tyle tylko, że nic o tym nie wiadomo.

Na koniec pytanie, które mnie nurtuje. Skoro zdanie „dziś w Olsztynie jest taka sobie pogoda” jest prawdziwe, to czy to znaczy, że pogoda w ogóle jest?

Grzegorz Pacewicz

Fot. Marshall Astor – Food Pornographer, Flickr (CC SA)