Gdzie się podziali wszyscy intelektualiści?

furedi_450.jpg

Co na ten temat ma do powiedzenia Furedi?

Jeśli miałbym wymienić jedną rzecz, której najbardziej zazdroszczę znajomym polonistom, byłaby to ich łatwość w zapamiętywaniu cytatów. Mają oni, dosłownie, cytat na każdą okazję. Na przykład na imprezie, kiedy towarzystwo zaczyna się rozchodzić – „Fajne były dziewczyny, ale musiały lecieć”, albo – co też jest objawem imprezowego zmęczenia – pokrzykiwanie: „Tak się bawi, tak się bawi, STO-LI-CA!” I tak na okrągło, przeplatane Heglem, rodzimymi poetami romantycznymi i scenami z filmów Bergmana. To się nazywa być mistrzem celnej riposty.

Ja cytatów spamiętać nie potrafię. Jako środek zastępczy podkreślam sobie czasami to i owo w czytanych książkach, w nadziei, że może kiedyś, kiedy będę chciał zabłysnąć, wyciągnę jedną z półki i odczytam. Nigdy mi się to nie udało, bo oczywiście mam nawet kłopoty ze spamiętaniem, gdzie mógłbym znaleźć odpowiedni cytat.

furedi_150.jpgAle podkreślanie cytatów ma swoją dobrą stronę. Dostałem właśnie do zrecenzowania książkę nieznanego mi poprzednio pana Franka Furediego (na zdjęciu) „Gdzie się podziali wszyscy intelektualiści”, która jest tak dobrym źródłem mądrych (to znaczy takich, z którymi się zgadzam) cytatów, że mam ochotę podkreślić wszystko. Zachęcając wszystkich do kupienia i przeczytania tej książki, oto te, co bardziej smakowite.

O co w tej książce chodzi? Autor pisze

„W roku 2001 opublikowałem w Sunday Times artykuł, w którym […] skupiłem się na tym, że na uczelniach w zasadzie brakuje intelektualnej wymiany myśli i poważniejszych wyzwań. Przytoczyłem opowieści studentów […] którzy wyznawali, że w wielu wypadkach mogli przez cały rok swobodnie obejść się bez przeczytania choćby jednej książki.”

„Żądzę wiedzy, dążenie do doskonałości i prawdy przedstawia się dziś jako coś dziwacznego i niestosownego. […] ‚To trochę nieuczciwe’ – w ten sposób Charles Clarke, brytyjski minister edukacji, ujął ideę kształcenia się dla samego zdobywania wiedzy ? ‚Iście średniowieczny koncept wspólnoty uczonych poszukujących wiedzy’.”

„Gdy intelektualny autorytet nauki bywa powszechnie podważany, oświata zyskuje bezprecedensowe znaczenie. Wciąż namawia się ludzi, by całe życie uczyli się i zdobywali nową wiedzę. […] Niestety współczesna wyobraźnia uczyniła z [wiedzy] rzecz powierzchowną, niemal banalną. Bardzo często myśli się o niej jako o łatwo strawnym produkcie, który można ‚dostarczyć’, ‚przekazać’, ‚sprzedać’ lub ‚skonsumować’.”

„Stosunek do nauki i sztuki nie opiera się na kryteriach dla nich immanentnych, ale jest pochodną przydatności do jakiś innych celów.”

Tu mój krótki komentarz. Lata temu, w latach świetności programu telewizyjnego redaktorów Najsztuba i Żakowskiego, ich gościem był prof. Wolszczan, odkrywca pozasłonecznych układów planetarnych. Jeden z redaktorów, nie pamiętam który, zadał Wolszczanowi w trakcie rozmowy pytanie typu „A czemu to ma służyć, jaką mamy z tego korzyść?” Wolszczanowi szczęka opadła i zaczął coś bełkotać, że z doświadczenia wiemy, że odkrycia naukowe prędzej czy później przekładają się na rozwój technologiczny i tym podobne, uważane za poprawne, bzdury. Ja tam nie wiem jaka jest technologiczna korzyść z „Dialogów” Platona. To symptomatyczne, że nawet tak inteligentni ludzie jak Najsztub i Żakowski nie czuli niczego niestosownego w zadawaniu tego typu pytania.

Co na ten temat ma do powiedzenia Furedi?

„Tymczasem to przedkładanie wartości użytkowej nad zawartością treściową […] stanowi siłę napędową zjawiska równania w dół.”

„Standard przez duże S jest sprzeczny z charakterem współczesnej kultury. […] Co więcej, wspieranie idei standardu jako miernika wartości dzieła bywa przedstawione jako akt przemocy symbolicznej na ludziach o odmiennym zapleczu kulturalnym. W myśl tego rozumienia doskonałość to intelektualny, kulturowy i społeczny konstrukt, którego stosowanie […] odzwierciedla nierówności społeczne ?”

„Ci, którzy dziś decydują o kształcie kultury […] uważają, że dążenie do utrzymania wysokich standardów jest elitarne i w istocie antydemokratyczne.”

„Cyniczny stosunek elit do poznania i prawdy udzielił się reszcie społeczeństwa za pośrednictwem instytucji oświatowych, kulturalnych i mediów. Apatia i społeczne wycofanie są symptomami kultury, która ma skłonność do tego, by debatę publiczną zrównywać z banalną wymianą opinii technicznych.”

I tak dalej. Jak rozumiem autor nie poprzestaje na tej diagnozie, ale próbuje zaproponować jakieś środki zaradcze. Jak już przeczytam, jakie, podzielę się z Wami. Ale może sami sobie przeczytacie. Książeczka kosztuje tylko 25,90.

Jerzy Kowalski-Glikman

Fot. David Shankbone (GNU FDL)