Małpi biznes

kapucynka_450.jpg

Ogórek to nie winogrona – małpa ma swój rozum.
Nie jestem znawcą kapucynek. Miałem jednak okazję przekonać się o ich inteligencji, gdy – jako jedni z niewielu studentów w PRL – mieliśmy (naprawdę ciekawe) praktyki robotnicze w ZOO. A dokładniej w małpiarni. Główną maskotką tejże małpiarni był przywódca stada kapucynek – Jasiek.

Jasiek był bardzo nieufny w stosunku do obcych. Było to zresztą jednym z jego głównych obowiązków jako szefa małpiej wspólnoty. Równocześnie był pełen zaufania w stosunku do swego stałego opiekuna. Ale tylko wówczas, gdy nie było małpich świadków takich spoufaleń. Kiedy Jasiek był w klatce, pozostawał na pokaz nieufny. Demonstrował przed swym stadem odwagę i wyższość wobec człowieka, co musiało wywoływać uznanie w oczach jego współplemieńców. Tylko on mógł zbliżyć się do człowieka i pozwolić się dotknąć. Reszta stada chowała się w kątach klatki.

Jednak po zabraniu Jaśka z klatki, na zapleczu małpiarni, gdy znikał z oczu swej hordy, obowiązek pokazywania kto tu jest panem przestawał działać. Wówczas Jasiek z herszta bandy przemieniał się w przemiłą małpkę. Pomiędzy nim i jego opiekunem panowała niepisana umowa, że poza zasięgiem wzroku współbraci Jaśka są dla siebie dobrymi kumplami.

Choć widziałem się z Jaśkiem codziennie przez miesiąc, karmiłem go i sprzątałem klatkę jego stadka, to do końca nie udało mi się zaskarbić jego zaufania. Miałem ciągle wrażenie, że Jasiek uważa, iż podsuwane przeze mnie smakołyki (również poza klatką) po prostu mu się należą. Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że Jasiek zawiera i ze mną umowę: ty możesz mnie głaskać, a ja za to mam dostawać w zapłacie rodzynki czy kawałki banana. Wydawał się sugerować, że w ten sposób jesteśmy sobie równi. Jego stały opiekun miał wyraźnie inny, ważniejszy status przyjaciela. Niesamowite w tym układzie było to, że intencje Jaśka można było wyczuć w sposób niemal namacalny. Było dla mnie jasne, że Jasiek ma poczucie równouprawnienia.

Właśnie ukazała się w PNAS USA publikacja naukowa, która w udokumentowany, eksperymentalny sposób potwierdza moje intuicyjnie wyczuwane zdolności kapucynek do poczucia egalitaryzmu.

Ekipa znanego etologa i prymatologa Fransa de Waala z Emory University w Atlancie obserwowała reakcje testowanych parami osobników na nagradzanie za wykonywanie wyuczonych prostych czynności (podawanie żetonu do dłoni eksperymentatora). Kiedy za wykonaną czynność jedna małpa dostawała kawałek ogórka a druga winogrona, to ta pierwsza, nagrodzona mniej hojnie, wpadała we wściekłość i gotowa była nawet cisnąć ogórkiem w eksperymentatora. Powodem takiej reakcji mogła być po prostu frustracja.

Aby sprawdzić w jakim stopniu właśnie to uczucie kieruje małpimi czynami, nagradzano obie małpy kawałkiem ogórka pokazując im równocześnie winogrona. W takim teście kapucynki nie wykazywały oznak gniewu. Naukowcy uznali więc, że wcale nie kieruje nimi frustracja, a wyłącznie poczucie krzywdy, gdy sąsiad za tę samą pracę dostaje lepsze wynagrodzenie.

Wykazano również, że mniejsza rekompensata niż w przypadku sąsiada, gdy zadanie było stosunkowo łatwe, wywołuje mniejszą złość u poszkodowanego niż wówczas, gdy nakład pracy był spory. Jednym słowem poziom reakcji kapucynek okazał się wprost proporcjonalny do nakładu sił włożonych w wykonanie zadania. Kapucynki są więc w stanie nie tylko ocenić wartość wykonanej pracy, ale i porównać poziom zapłaty i wyczuć, że są poszkodowane w stosunku do innych.

Skąd u małp takie zdolności? Etolodzy sądzą, iż wykształciły się one oczywiście dzięki niekwestionowanej inteligencji kapucynek, ale również dzięki konieczności współdziałania osobników w stadzie. Zamieszkujące tropikalną puszczę amazońską kapucynki polują na różne zwierzęta, m. in. na dużych rozmiarów wiewiórki. W pojedynkę takie łowy nie wchodzą zupełnie w rachubę. Tylko wspólne polowanie może być uwieńczone sukcesem. Za wspólnotą celów idzie również sprawiedliwy w stosunku do nakładu sił i środków podział łupów. A więc ten, kto bardziej się napracował, ma w społeczności kapucynek prawo otrzymać lepszy kąsek.

Ekipa de Walla wykazała istnienie podobnego poczucia egalitaryzmu u szympansów. Jednak u tego gatunku było ono o wiele mniej widoczne niż u kapucynek. Skoro tego rodzaju wrażliwość obecna jest u małp nie dziwi, że u ludzi jest ona jeszcze lepiej rozwinięta.

W wykształceniu się na drodze ewolucji w odległych epokach naszego poczucia egalitaryzmu miała zapewne również wielkie znaczenie konieczność harmonijnego współdziałania członków grupy. Wrogość do niesprawiedliwości społecznej mogła wystąpić jedynie w dobrze zorganizowanej grupie. Nie mogła zaś wykształcić się jako cecha pojedynczego, żyjącego samotnie osobnika, gdyż nie miała wówczas żadnego sensu.

Poczucie egalitaryzmu ma spore znaczenie nie tylko w prostych, codziennych relacjach międzyludzkich, ale i w ekonomii. Udowodniono bowiem, że emocje i psychologia odgrywają bardzo ważną rolę w podejmowaniu decyzji ekonomicznych – i to na wszystkich jej poziomach i szczeblach. Można więc rzec, że ekonomia opiera się w dużej mierze na pierwotnym małpim biznesie.

Jednak człowiek poszedł dalej i uzyskał sporą przewagę nad małpami również i w tej dziedzinie. Otóż małpy nie wykazują gniewu, gdy są jedynie pasywnymi obserwatorami, a nie uczestnikami opisanych powyżej testów. Gdy obserwator widzi scenkę, podczas której inna małpa wścieka się, że została nagrodzona gorzej niż sąsiad, wręcz się z tego cieszy.

Z naszego codziennego doświadczenia wiadomo dobrze, że w podobnym teście z udziałem wyłącznie ludzi bywa bardzo różnie. Ciekawe czy ci z nas, którzy przywiązują mniejszą wagę do egalitaryzmu, są bardziej czy mniej ewolucyjnie zaawansowani?

Ludzie mają jeszcze jedną przewagę nad małpami. Mogą udawać lub obiecywać egalitaryzm dla uzyskania dla siebie różnych korzyści. Bardzo często robi to pewien gatunek człowieka zwany Homo politicus.

Jacek Kubiak

Fot. Paul, Aline & Sophia, Flickr (CC BY SA)